• Od powietrza, głodu, ognia i wojny wybaw nas Panie!
- Odsłony: 4247
W obecnym trudnym czasie błagalne słowa Suplikacji odmawiane są codziennie w całej Polsce. Wojny, częste pożary, czas głodu i zarazy nękały polski naród już od wieków – także Babimost i okolice. Wysoce zaraźliwe choroby i epidemie nazywano w minionych czasach zwykle powietrzem. Uważano bowiem, że choroby i zarazy roznoszą się przez powietrze.
Był rok 1710. Do Babimostu zbliżała się fala epidemii. W kościelnej księdze metrykalnej czytamy: „Powietrze tu wkoło panowało.” Zaraza panoszyła się w pobliskiej Obrze i wielu innych miejscowościach. Już w listopadzie 1709 roku w Rakoniewicach zmarł m.in. 28-letni Christian Peuker, pastor kościoła ewangelickiego. W tym samym roku w Wolsztynie na zarazę zmarł pastor Samuel Unger i cała jego rodzina, a także ponad tysiąc wiernych kościoła ewangelickiego z okolicy. Choroba była już w Chobienicach i zagrażała mieszkańcom Babimostu.
W obliczu tak wielkiego zagrożenia babimojszczanie postanowili zwrócić się o pomoc do niebios poprzez cudowny obraz Matki Bożej, zwanej Gospodynią Babimojską. Kościół babimojski w tym czasie był jeszcze drewniany, a łaskami słynący obraz Najświętszej Maryi Panny umieszczony był w ołtarzu głównym. Na kilku stronach księgi metrykalnej znajdziemy dział zatytułowany: „Liber Miraculorum” – księga cudów. Od założenia księgi na początku lat 80. XVII wieku wpisywano tu wybłagane cudowne zdarzenia.
Łaskami słynący obraz Najświętszej Maryi Panny – Gospodyni Babimojskiej.
Zagrożenie epidemii w 1710 roku było tak wielkie, że w Babimoście postanowiono nie tylko modlitewnie błagać o pomoc przed obrazem Najświętszej Maryi Panny, ale i odprawić procesję błagalną przez miasto i złożyć ślubowanie od całej parafii. Taki opis wydarzeń znajduje się w księdze kościelnej: „Na wieczną rzeczy pamiątkę. Roku 1710 dnia 26 czerwca. Błagając Boga Najwyższego, aby i na nas nie przyszedł podobny gniew Jego, jaki wtedy srożył się już ogromnie w postaci zarazy we wsi Chobienice, uczyniliśmy w całej parafii Babimojskiej ślub, że dla uczczenia Najświętszej Marii Panny, w tutejszym obrazie szczególnie bardzo łaskawej, będziemy po wieczne czasy uroczyście obchodzić święto Jej Ofiarowania ... W tej też intencji odbyła się uroczysta procesja z położonego poza miastem kościoła św. Jacka, aż tutaj do obrazu Najświętszej Marii Panny i odprawiona została Msza św. błagalna połączona z krótkim wezwaniem do pokuty. We wszystkim brał udział dwór babimojski, Jaśnie Wielmożny Pan Adam Poniński, Podkoniuszy Królewski, Kapitan Babimojski, wraz ze swoym całym domem. O czym zaświadcza: ks. Ludwik Antoni Kwiatkowski, Kanonik Poznański, Proboszcz Babimojski.”
Parafianie zgromadzili się więc w czwartek 26 czerwca 1710 roku, tydzień po święcie Bożego Ciała, w kościółku św. Jacka na końcu miasta. Zgromadzili się raczej przed kościółkiem, bo świątynia była mała i nie mogli się w niej wszyscy pomieścić, by wyruszyć stąd w procesji przebłagalnej przez miasto do kościoła parafialnego. Podczas procesji kurkowe bractwo strzeleckie według starej tradycji otaczało dwór starościński, duchowieństwo i baldachim, tworząc szpaler złożony z dwóch rzędów braci. W ten sposób bractwo tworzyło symboliczną ochronę najważniejszej części procesji błagalnej. Na początku brackiego szpaleru szli nowoprzyjęci młodsi bracia, za nimi starsi, a na końcu, na wysokości baldachimu, bracki korpus oficerski.
Z dokumentów historycznych wywnioskować można, że zaraza w 1710 roku ominęła Babimost i nikt nie padł tutaj jej ofiarą.
Aleksander Waberski
Babimojskie bractwo kurkowe tworzące, jak w 1710 roku szpaler podczas procesji Bożego Ciała z roku 1932.