• Pierwszy hotel Babimostu – miejsce zabaw Bractwa Kurkowego
- Odsłony: 5081
We wrześniu 2020 roku rozebrano zrujnowany budynek stojący w samym centrum Babimostu. Wg publikowanych informacji, obiekt pochodził z początku XX wieku, a w ostatnim czasie jego użytkowania służył kilku rodzinom w celach mieszkalnych.
Hotel przy ul. Brójeckiej na widokówce z ok. 1901 r. – nadawca dopisał: „tutaj mieszkamy”.
Pierwsze obrazki domu, w formie rysunków i mało wyraźnych zdjęć, znane są z najstarszych kart pocztowych Babimostu. Na wieloobrazkowej litografii z końca XIX wieku znajduje się rysunek gmachu opisany jako Kernchen’s Hotel. Widokówkę z Babimostu w maju 1902 roku wysłał pewien podróżny do swojej matki w Berlinie, dodając że zakwaterował się wraz z ojcem w tym hotelu płacąc 1,25 marek za lokum z kawą i że właśnie spożyli posiłek z pieczeni cielęcej. Hotel stał przy obecnej ulicy Piłsudskiego, wówczas Brójeckiej, na przeciwko wylotu ulicy Dworcowej. Nad wejściem znajdował się z daleka widoczny napis „Karl Kernchen’s Hotel”. Z lewej strony domu, między budynkiem a mostem, istniał należący do hotelu ogródek piwny oznakowany dużą tablicą z napisem „Kernchen’s Garten”.
Pierwsza fotografia hotelu z początku XX w.
Właściciel hotelu, Karol Kernchen, pochodził ze Zbąszynia. W roku 1901 kupił budynek i przez następne pięć lat prowadził z żoną restaurację z hotelem i ogródkiem piwnym. W tym czasie należał też do babimojskiego Bractwa Kurkowego. Być może był schorowany, bo już w roku 1906, w stosunkowo młodym wieku, zdecydował wycofać się z interesu i sprzedać hotel. Prawdopodobnie jednak dalej w nim mieszkał, aż w 1913 roku zmarł skończywszy 51 lat.
Hotel kupił syn babimojskiego piekarza – Bernard Szukała, zamieszkały na ulicy Kargowskiej 14. Wraz z żoną Marią z domu Weimann prowadził hotel i restaurację; na ogródek piwny przez następne pół wieku mówiło się „Ogród Szukały”. Bernard Szukała, tak jak i jego poprzednik, należał do babimojskiego Bractwa Kurkowego (przedstawiony w artykule poniżej). W bractwie awansował nawet do stopnia kapitana.
Bernard Szukała – kapitan bractwa kurkowego i właściciel hotelu.
W hotelu Szukały, a wcześniej Kerchena bractwo co roku organizowało zabawę taneczną w drugi dzień festynu strzeleckiego, który odbywał się zawsze w oktawie Zielonych Świątek. Bracki festyn strzelecki trwał zwykle przez trzy dni – od wtorku do czwartku po święcie Zesłania Ducha św. W pierwszy dzień festynu członkowie bractwa strzelali o tytuł Króla Kurkowego, którego intronizowano wieczorem podczas balu królewskiego w sali domu strzeleckiego przy ulicy Wolsztyńskiej 23. Drugiego dnia organizowano na strzelnicy brackiej otwarte strzelanie dla wszystkich chętnych. Po wykupieniu biletu każdy dorosły mógł strzelać do tarcz punktowych. Dla zwycięzców przygotowane były nagrody, które wręczano podczas wieczornego balu w ogrodzie lub na sali hotelu Szukały przy ulicy Brójeckiej 2. W 1928 roku nagrodę w postaci mechanicznego zegara ściennego wygrał Kazimierz Michalski z Podmokli Wielkich 16.
Zegar ścienny z tabliczką na dole – nagroda zdobyta w otwartym strzelaniu przez Kazimierza Michalskiego z Podmokli W. w 1928 r.
Coroczny festyn strzelecki był największą zabawą babimojszczan. Odbywał się w ogrodzie strzeleckim na tzw. Łące Kurkowej (Vogelwiese) przy ulicy Żwirki i Wigury, gdzie ustawiano budy z galanterią, słodyczami, kiełbaskami i napojami. Dla dzieci nierzadko przyjażdżała mała karuzela, wszystkim zaś przygrywała babimojska orkiestra dęta Müllera, a zawody strzeleckie odbywały się na przyległej strzelnicy brackiej. Z perspektywy czasu można by nawet powiedzieć, że bracki festyn strzelecki był poprzednikiem dzisiejszych Dni Babimostu.
Pierwszy babimojski hotel przy ówczesnej ulicy Brójeckiej 2 powstał przed rokiem 1868. Dokument archiwalny wystawiony 29 października 1868 roku i podpisany przez burmistrza Babimostu von Knobelsdorffa wspomina właściciela hotelu Wilhelma Fechnera. Magistrat Babimostu pisze w tym dokumencie do władz prowincjalnych w Poznaniu, że po sugestii pod adresem właściciela hotelu W. Fechnera, kupił on sąsiednią działkę przy kanale, na której stał stary podupadły drewniany budynek. Obiekt ów był tak wybudowany, że stał częściowo na ulicy przeszkadzając w komunikacji miejskiej. Fechner dom rozebrał i sprzedał miastu jedną trzecią działki wielkości 7 prętów i 14 stóp kwadratowych na poszerzenie ulicy, a resztę przeznaczył na ogródek piwny i przyłączył go do działki z istniejącym już hotelem.
Ul. Brójecka z hotelem ok. 1910 r. – na budynku już nowy napis: Hotel Bernarda Szukały.
Wilhelm Fechner planując budowę hotelu przewidział prawdopodobnie dobry interes. W tym czasie budowano pod Babimostem linię kolejową, która miała połączyć Poznań z Gubinem i Cottbus. Linia łączyła się w niedalekim Zbąszyniu z relacją kolejową Poznań – Frankfurt nad Odrą. Tym sposobem z milionowego Berlina przez Frankfurt n. O. – z krótką przesiadką w Zbąszyniu – można było przyjechać koleją w cztery godziny do Babimostu. Tymczasem w mieście istniały dotąd jedynie oberże, czyli niewielkie gościńce z małą ilością pokoi gościnnych dla podróżujących. Wielki nowy budynek już samym napisem „Hotel” robił dobre wrażenie na przyjeżdżających.
Nowo powstały hotel był w tym czasie jedną z największych budowli prywatnych w Babimoście. Na parterze, z lewej strony od głównego wejścia, znajdowała się duża restauracja, a nad nią na piętrze sala do zabaw tanecznych. Na piętrze były jeszcze pokoje hotelowe, a na parterze mieszkanie rodziny właściciela. Budynek posiadał dwie piwnice: jedną na wino i beczki z piwem, a drugą przygotowaną na przyjęcie gości – coś w rodzaju baru piwnicznego. Z prawej strony domu istniała duża brama wjazdowa na podwórko z osobną furtką.
Rodzina Bernarda Szukały w mieszkaniu znajdującym się w hotelu ok. 1925 r.
W sali na piętrze hotelu organizowano zabawy taneczne, przyjęcia i wesela. Samorząd miasta za wszelkie imprezy taneczne – prywatne, jak i publiczne – pobierał opłatę. Na to właściciel hotelu w 1872 roku złożył skargę do władz prowincjalnych w Poznaniu, żaląc się między innymi, że za wesela trwające przez dwa dni miasto żąda podwójną opłatę.
Przyjęcie weselne w hotelu w dniu 4.11.1924r. Właściciele hotelu wydają swoją najstarszą córkę Jadwigę Szukałę młodemu gospodarzowi babimojskiego domu strzeleckiego Albertowi Waberskiemu. Obok panny młodej siedzą gospodarze seniorzy domu strzeleckiego Marta i Bernard Waberscy. Na dywaniku siedzą liczne dzieci Jadwigi Nitschke – siostry pana młodego, którzy przyjechali z zagranicznego Wolsztyna.
Wilhelm Fechner pochodził z Doliny Elizy (Elisental) – pobliskiego folwarku nad jeziorem Małe Liny. W 1852 wżenił się do pięć lat starszej wdowy, właścicielki domu i oberży przy ulicy Brójeckiej 5. Był obrotnym obywatelem Babimostu, radnym miejskim i członkiem zarządu – magistratu. Dodatkowo był młynarzem i posiadał wiatrak przy ulicy Sulechowskiej. Podupadły wiatrak stał jeszcze do czasów powojennych XX wieku. Starszy brat Wilhelma, Chrystian Fechner, również młynarz, był w tym czasie właścicielem młyna wodnego w Podmoklach, stał on nad Gniłą Obrą. W drugiej połowie 1861 roku zmarła żona Wilhelma Fechnera, a także jego brat Chrystian z Podmokli. W trosce o swoją bratową w maju następnego roku owdowiały hotelarz poślubił wdowę po bracie i w ten sposób stał się również właścicielem młyna wodnego w Podmoklach.
Wilhelm Fechner – syn właściciela hotelu ok. 1875 r.
Młyn wodny istniał również w Babimoście. Stał przy ulicy Brójeckiej – na działce późniejszego hotelu. Powstał w XV wieku na gruncie królewskim, czyli starosty babimojskiego. A że nie płynęła tędy wtedy rzeka, przekopano tzw. ciek młyński, który zaopatrywał młyn w wodę niezbędną do napędzania go. Ciek Młyński (Mühlenfließ) od północny czerpał wodę z rzeki Gniła Obra, która płynęła od zachodniej strony miasta, i oddawał ją wpływając do rzeki na jej odcinku południowym. Od tego czasu stare miasto znalazło się na wyspie opływanej od zachodu przez Gniłą Obrę, a od wschodu przez Ciek Młyński.
Okolice hotelu (budynek z jasną elewacją) pod koniec XIX wieku z mostem nad kanałem Gniłej Obry, ulicą Dworcową i browarem z wysokim kominem.
Przez Gniłą Obrę od zachodniej strony miasta i bagno w tymże miejscu od wieków prowadził most zwany „Babim Mostem” (okolice ulicy Sulechowskiej). Po wybudowaniu młyna wodnego i przekopaniu Cieku Młyńskiego także i w tym miejscu wzniesiono most, który połączył stare miasto z przedmieściem; zwano go „Mostem Młyńskim” (Mühlenbrücke). W drugiej połowie XIX wieku rozbudowano Ciek Młyński. Przekopano go jako kanał, który przejął wody Gniłej Obry, tak że dziś większość uważa, że rzeka zawsze właśnie tak płynęła jak obecnie. W ciągu tejże przebudowy na kanale Gniłej Obry stary Most Młyński zastąpono nowym, masywnym mostem murowanym z cegły, zwanym odtąd „Mostem Miejskim” (Stadtbrücke). Stoi do dziś i mylnie traktowany jest jako ten, od którego miasto wzięło swoją nazwę.
Ul. Brójecka ok. 1930 r.
W miejskim młynie wodnym starosta w pierwszych wiekach zatrudniał młynarza, później młyn wydzierżawiał, aż go kiedyś sprzedał młynarzowi i najpóźniej od połowy XVIII wieku właścicielem młyna był obywatel Babimostu z rodziny Berndtów, który szczycił się tytułem – Erbstadtwassermüller – „dziedziczny młynarz miejskiego młyna wodnego”. Ostatnim młynarzem miejskiego młyna wodnego w drugiej połowie XIX wieku był Wilhelm Herrmann, członek Bractwa Kurkowego i członek zarządu Babimostu. Od niego młyn kupił młynarz z Podmokli Wilhelm Fechner w połowie lat 60. XIX wieku.
Jakie zamiary związane z początkowym zakupem babimojskiego młyna wodnego miał Wilhelm Fechner – nie wiadomo. Może prowadził go nawet przez krótki czas. W końcu jednak zdecydował się przebranżowić, rozebrał młyn przy kanale, a przy ulicy na drugim końcu działki wybudował pierwszy hotel Babimostu, który stał tu już w 1868 roku, jak mówią dokumenty archiwalne.
Przyjęcie prymicyjne w hotelu koniec marca 1928 r. W środku siedzi prymicjant Albert Morzyński z Rynku Garncarskiego nr 1 (dziś pl. Powstańców). Obok siedzi jego ojciec, stolarz Józef Morzyński i matka Anna, a obok niej ks. proboszcz Karol Meissner. Za proboszczem stoi burmistrz Babimostu Friedrich Dickmann (w okularach). Za prymicjantem w mundurach stoją koledzy ze studiów z korporacji akademickiej, do której A. Morzyński należał. (Następna prymicja odbyła się w Babimoście 58 lat później.)
Przez prawie 80 lat hotel służył przyjeżdżającym gościom, jako miejsce postoju, a babimojszczanom jako miejsce spotkań, zabaw tanecznych i przyjęć okolicznościowych. Podobnie było w czasach powojennych. Jeszcze pod koniec lat 60. XX wieku odbywały się w sali na piętrze i w ogrodzie pod kasztanami zabawy taneczne i majówki. W budynku znajdowała się biblioteka miejska, były różne instytucje Gminnej Spółdzielni i siedziba babimojskiego zastępu harcerskiego. W końcu we wszystkich pomieszczeniach budynku stworzono mieszkania komunalne.
Budynek dawnego hotelu ok. 1965 r.
Teren nad kanałem Gniłej Obry, na którym stał hotel i o sto lat młodszy wysoki blok mieszkalny, nie był stabilny i zaczął się obsuwać. W latach 90. XX wieku wzmocniono skarpę nad kanałem betonem i wstrzymano obsuwanie bloku. Niestety, nie zrobiono tego przy budynku starego hotelu. Dom z 1868 roku pozostawiono własnemu losu. Budynek dalej się obsuwał, jego ściany zaczęły pękać, aż w końcu popadł w ruinę i w ubiegłym roku go rozebrano. W ten sposób w ciągu dwudziestu lat po zburzonej gazowni miejskiej i przedwojennym ośrodku zdrowia, zniknął następny niezarejestrowany zabytek miasta – obiekt dziedzictwa historii i kultury Babimostu.
Aleksander Waberski